| www.bardowie.art.pl |

Zamyślenie nad wolnością - Festiwal im. Jonasza Kofty 2012
piątek, 15 czerwca 2012
Spis treści
Zamyślenie nad wolnością - Festiwal im. Jonasza Kofty 2012
Strona 2
Wszystkie strony

Specjalnie dla Strefy Piosenki pisze Piotr Kosela:
2 i 3 czerwca 2012 odbył się VI Ogólnopolski Festiwal im. Jonasza Kofty "Moja Wolności" 2012.

W konkursie nie zabrakło chyba niczego, czego szuka miłośnik piosenki, którą od lat próbuje się nazwać i zdefiniować, a która - to określenie chyba najbardziej mi odpowiada - jest po prostu niegłupia i odbiorca nie czuje się już na wstępie obrażany sprowadzaniem go do "targetu" i wmawianiu, że przy śniadaniu jest w stanie przełknąć wyłącznie łatwą melodię z tekstem opartym na równoważnikach zdań, wybranych na podstawie statystyki prostoty sformułowań.
Tutaj równania w dół nie było. Wręcz przeciwnie.

Obawiałem się nieco, że osiemnastka zakwalifikowanych wykonawców ograniczy się do twórczości Kofty, bo choć twórczość to znakomita, przebogata i zróżnicowana, to jednak uprościłoby to znacznie zadanie stojące przed uczestnikami. Z niejakim zaskoczeniem i radością stwierdziłem, że nikt na łatwiznę nie poszedł i chociaż utworów patrona nie zabrakło, to dane było usłyszeć także utwory innych autorów (także tłumaczenia), poetów klasycznych (Norwid), a także (i tu radość chyba największa) w pełni autorskie.

Świadczy to moim zdaniem z jednej strony o tym, że młodzi artyści na łatwiznę nie idą, a z drugiej, że wierzą iż są w stanie zainteresować odbiorców swoją indywidualną propozycją. I takie podejście jak najbardziej mi, jako jednemu z odbiorców odpowiada, a także nasuwa refleksję, że ten festiwal pięknie wypełnia niszę pomiędzy konkursami stawiającymi sobie za zadanie upamiętnienie konkretnej postaci z panteonu polskiej piosenki (Osiecka, Przybora), a promowaniem autorskich dokonań (OPPA).

Opowieść o festiwalu zacznijmy od uhonorowanych wyróżnieniem w postaci udziału w koncercie finałowym (przez jury w składzie: Jadwiga Kofta, Jacek Bukowski, Krzysztof Heering, Stanisław Klawe, Andrzej Zakrzewski, Roman Ziemlański i Jerzy Mamcarz):
Łukasz Gocławski ("Popołudnie" Kofty i "Jak to dziewczyna" Bianusza z muzyką Rembowskiego), który ostatecznie drugiego dnia nie wystąpił, czego żałuję, bo po występie konkursowym nie utkwił mi specjalnie w pamięci i będę się nadal zastanawiał, czy to przez moje rozkojarzenie, czy może po prostu nie trafił w nutę, którą szczególnie lubię. Drugim wyróżnionym i nieobecnym był Maciej Baranowski z zespołem. Tego wykonawcy posłuchałbym chętnie w dawce większej niż festiwalowy konkurs, bo z tego, co robi bije wielka radość, która udziela się słuchaczowi i zachęca do wspólnego przeżywania tego, co w swych autorskich dokonaniach opisuje. W konkursie wykonał własne piosenki "Za oknem" i "Poranną piosenkę dżentelmenów".

Kolejny wyróżniony, to Przemysław Mazurek. Jak wiemy, jest człowiekiem wielu talentów (pamiętacie "Gadu-gadu"z wykorzystanym refrenem "Ludzkiego gadania" Osieckej i klawiatury komputerowej jako instrumentu, za który wyróżniono zespół "Obiło się o uszy" na krakowskim SFP 2006?). Autorski utwór "Miałem sen", który urzeka nie tylko oryginalnym akompaniamentem na pozytywce i kostiumem, ale zapada w pamięć i pozwala wierzyć, że zapewne jeszcze o nim usłyszymy. Jakby w cieniu tego dokonania pozostał drugi utwór p.t. "Złodziej".
Wysoki z niskim głosem Jan Marczewski, swoimi interpretacjami (nie bez pewnej złośliwości, ochrzczonymi na tę chwilę i użytek własny piosenką mówioną), początkowo nie przekonał mnie. Jednak im dłużej był na scenie, tym bardziej chciałem, żeby na niej pozostał i opowiadał dłużej. Sądząc po reakcji na sali, publiczność również nie miałaby nic przeciwko.

Michał Pastuszak, to kolejny wyróżniony, a ostatnią (wyłącznie na liście, oczywiście!) z tego zacnego grona jest Zofia Banaszak. Niepozorna, choć urokliwa, może niepotrzebnie zdradziła wzorzec aranżacji, ale czerpać z dobrych wzorców to wszak nie wstyd, a dowód na wyrobienie gustu. Jej wykonanie "Epitafium dla Machalii Jackson" zostanie mi w pamięci jako jedno ze wspomnień tego festiwalu.

Czas na laureatów. I tu zwykło się mawiać, że jury nie miało łatwego zadania. Proszę mi wierzyć, albo nie, ale nic innego nie można w tym miejscu napisać.

Brązowym Kluczem, jurorzy postanowili nagrodzić Małgorzatę Nakonieczną.
"La danse des Polonais" - wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego z muzyką Janusza Grzywacza, to festiwalowy samograj. Takie samograje mają to do siebie, że łatwo się o nie potknąć i przewrócić. Nie podołać po prostu. Zrazić do siebie publiczność i oceniających. Nic takiego nie nastąpiło. Brawurowo odśpiewany song porwał za melodią i treścią, choć nieco brakowało do pełni upojenia. Dopiero pisząc te słowa, przypominając sobie poszczególne występy, zwróciłem uwagę, że Nakonieczna była osobą, która w sposób najlepiej do mnie trafiający tego wieczoru przekazywała treść wykonywanych utworów. A wniosek ten przyszedł wraz zamiarem opisania wrażeń z drugiej pieśni ("Rytm" do tekstu Kofty), więc niech powyższe wystarczy za najlepszy pozostawionego wrażenia opis.

Laureatka Srebrnego Klucza - Agata Struzik rozpoczęła od brawurowej wokalizy, po której nastąpiło solo na skrzypcach. Pewnie jednych to efekciarstwo zniechęciło, innych zachwyciło. Mnie zachwyciło na pewno w całości wykonanie "Zamętu" Achmatowej do tego stopnia, że wyparło zupełnie wspomnienia z koftowego "Lubię smutek dzikich plaż".

Złoty Klucz - Helena Marczewska. Towarzystwo tworzące na co dzień zespół "Za winklem" porwało się na rzecz karkołomną. Zaprezentowali dwa teksty Jonasza Kofty "Balladę o pustych ramach" i "Kantyczkę Franka". Muzykę do dwóch utworów skomponowali wspólnie Szymon Domagała zasiadający przy fortepianie oraz Tomasz Nowakowski grający na gitarze. Jak widać ryzyko opłaciło się i zaowocowało główną nagrodą. I tu należy pochylić głowę przed jury za wychwycenie i docenienie zarówno efektów pracy kompozytora, aranżacji zespołu oraz interpretacji wykonawczyni.


Wymienieni powyżej artyści (z zaznaczonymi wcześniej wyjątkami) wystąpili w koncercie finałowym, który nie tylko samemu wydarzeniu i wykonawcom zawdzięcza swoją wyjątkowość. Oryginalny był układ koncertu, który z początku mnie zaskoczył, a który wkrótce doceniłem jako znakomity pomysł. Rzecz cała polegała na tyleż prostym, co genialnym pomyśle przeplatania występów laureatów konkursu z artystami z dorobkiem, zrzeszonymi pod szyldem Warszawskiej Sceny Bardów.
I tak, na scenie wystąpili również Stanisław Klawe (współprowadzący koncerty), Tomasz Kordeusz, Piotr Bakal, Jerzy Mamcarz (pomysłodawca i dyrektor festiwalu, także prowadzący koncerty), Maciej Pietrzyk, Jacek Kleyff, i Krzysztof Daukszewicz.
Wspominając o układzie niedzielnego koncertu, należy docenić odwagę organizatorów, którzy jak widać w młodzież wierzą i nie mają obaw przed możliwymi (ale nie mającymi miejsca) wahaniami poziomu koncertu. W ten sposób pokazali też niedowiarkom, że poza tzw. mainstreamem istnieją mało znani, często młodzi artyści, których bez obaw można wpuścić na scenę pośród zawodowców. Trzeba tylko chcieć.

Nagrody festiwalu noszą wieloznaczne miano "Kluczy" i kwestią interpretacji oraz dalszych wyborów ich zdobywców zostanie, czy będą to klucze do wolności, czy kariery, a może do połączenia obu tych marzeń, czego należy laureatom życzyć.

Marzy mi się, żeby Festiwal miał większą reklamę. Brakuje mi przede wszystkim serwisu internetowego, który w jednym miejscu porządkowałby informacje o dotychczasowych edycjach, podawał informacje bieżące nie tylko w formie komunikatów prasowych i regulaminów, być może zamieszczał nagrania (nie tylko audio, ale i video - naród wszak coraz bardziej telewizyjny). Może warto pomyśleć o wydawnictwie płytowym upamiętniającym kolejne edycje? Pomysł nie mój, bo podpatrzony np. w Bydgoszczy, przy okazji Festiwalu piosenek Jacka Kaczmarskiego "Źródło wciąż bije", ale myślę, że wart przemyślenia. Może transmisja na żywo w Internecie? Wbrew pozorom wykonalne dość prostymi środkami, co udowadniają już od pewnego czasu ośrodki o teoretycznie mniejszych możliwościach. Niewątpliwie zwiększyłoby to wszystko zasięg tego cennego i zasługującego na rozpropagowanie przedsięwzięcia.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę szanownej publiczności, na pewien ważny aspekt całego zamieszania, jakim jest niewątpliwie definiująca go i wiele o nim mówiąca nazwa. Festiwal im. Jonasza Kofty "Moja Wolności", to z jednej strony hołd złożony temu niebanalnemu twórcy, utrwalanie pamięci o nim, propagowanie jego twórczości, a z drugiej tytuł wiersza patrona, który skojarzony z rocznicą wypadającą, jak i sam festiwal na początku czerwca, wydaje się dawać świetną okazję do świętowania. Jest okazja, jest wspaniała impreza, więc oderwijmy się wreszcie od ponurych obchodów kolejnych klęsk, świętujmy wreszcie radosną rocznicę, za patrona mając duch malarza, poety, satyryka, artysty, w którego życiu i twórczości Wolność była najważniejsza.
Jeśli przy okazji zamyślimy się nad naszą wolnością - tym lepiej.

 

P.S.
Aha... I proszę, pamiętajcie o ogrodach. Nie tylko o parkingach...
Fotorelację z koncertu finałowego można znaleźć w "strefowej galerii".

Piotr Kosela - specjalnie dla Strefy Piosenki.

źródło: Strefa Piosenki

wstecz